AZJA
Jak smakuje zupa Pho?
Siedziałam nad gorąca zupą Pho w pewne mroźne styczniowe południe i łapiąc pałeczkami wyślizgujące się wstążki makaronu ryżowego zastanawiałam się jak blisko jest jej do oryginału. Zupa nie była zła, ale tak naprawdę był to cienki, mało aromatyczny ‚rosołek’ posypany dużą ilością szczypiorku. Plus był taki, że ogromna porcja kosztowała 12 złotych więc w sumie chodziłam tam dosyć często.
Pół roku później, siedząc w centrum Hanoi na małym plastykowym krzesełku charakterystycznym dla wielu azjatyckich ulicznych jadłodajni nie byłam wcale pewna czy zupa to najlepszy pomysł. Temperatura odczuwalna dochodziła do 50 stopni Celsjusza, było duszno i wyjątkowo wilgotno i pot ze mnie spływał nawet zanim zaczęłam jeść gorącą i pikantną zupę.
Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu oryginalna wietnamska zupa pho z wyglądu przypominała tę którą zapychałam się ramach poznańskich szybkich obiadów. Tylko smak był zdecydowanie inny. Tak, zdecydowanie dużo lepszy.
Ile pieniędzy wydałam w Iranie?
– Ile cię to kosztowało? Ile pieniędzy mi wystarczy?
To pytania, które każdy podróżujący słyszy, ale nie każdy chce na nie odpowiadać. Jedni podają przykładowe ceny produktów, inni średnią cenę na dzień, a jeszcze inni przyznają się do wydatków tylko w prywatnych rozmowach. Niedawno sama tak robiłam – nie tylko dlatego, że nie chciałam się przyznać, ale również dlatego, że pilnowałam jedynie, żeby średnia dniówka się zgadzała i połowę kosztów zapominałam. Ponieważ jednak wszyscy się pytają „Ile?”, chciałam pomóc i dlatego staram się zapisywać wszystkie wydatki.
Kuchnia perska.
Słyszałam dużo dobrego o kuchni perskiej – o owocach, sokach, kebabach, daniach z ryżu, przyprawach. Kuchnia perska wydawała mi się zawsze ogromnie różnorodna, a opinie znajomych odwiedzających restauracje serwujące potrawy charakterystyczne dla Iranu zdawały się to potwierdzać.
Jakże ogromne było moje zdziwienie, kiedy niedawno Iran stał się popularny wśród podróżujących znajomych i zaczęły do mnie docierać opinie, że kuchnia irańska jest nudna i przereklamowana, a wyjeżdżając z tego ma się po prostu dosyć kebabów.
Słysząc tak skrajne opinie z niecierpliwością czekałam na swój wyjazd zastanawiając jakie kulinarne (dobre lub złe) przygody czekają mnie w Iranie.
Dlaczego warto jechać do Izraela.
Niespodziewane wyjazdy w miejsca, do których nie planowało się jechać mają niewątpliwą zaletę: jedzie się bez oczekiwań, z większą niż zwykle ciekawością co przyniesie podróż i z poczuciem, że cokolwiek się wydarzy to i tak będzie dobrze.
Z jedną walizką, dwoma nieprzeczytanymi przewodnikami, z uśmiechem na twarzy, bez planów wyruszyłyśmy z Olą na tygodniowe wakacje do Izraela.
Nie pytajcie mnie jak było w Tuszetii…
Jadąc do Gruzji planowałam tylko dwie rzeczy, a jednym z miejsc, które chciałam zobaczyć była Tuszetia.
Tuszetia to odizolowany region w północno-wschodniej Gruzji, od północy graniczący z Czeczenią i Dagestanem. Już sam dojazd dam jest atrakcją – kilku godzinna jazda po wąskich górskich drogach, przejezdnych wyłącznie latem. Zanim spadnie śnieg, większość mieszkańców przenosi się niżej, do Kachetii.
Tak więc, jak tylko poczytałam o Tuszetii chciałam tam jechać. Potem obejrzałam zdjęcia i wiedziałam, że muszę tam jechać! Po znalezieniu odpowiednich zdjęć i opisów namówienie dziewczyn na ten region okazało się dosyć proste!.
Zorganizowany wyjazd niezorganizowany: Armenia
…czyli Armenia w cztery dni.
Nigdy wcześniej nie miałam doświadczenia w takim podróżowaniu: siedem dziewczyn, mało czasu i Armenia.
Bardzo nam zależało, żeby spędzić więcej czasu na samodzielnym podróżowaniu po Gruzji więc w Armenii zdecydowałyśmy się na szybki objazd wynajętym samochodem z kierowcą i przewodnikiem.