Dawno, dawno, temu, przed każdą podróżą pilnie, niczym uczennica, przygotowywałam się, czytałam też rady, co robić, jak to robić, gdzie to robić… Niektóre rady były przydatne, inne kompletnie bezużyteczne (dla mnie).
Oto krótka lista rad, które w moim przypadku się nie sprawdziły:
RADA 1: Zabierz stare ubrania, które ‘zużyjesz’ do końca a na końcu wyjazdu wyrzucisz robiąc miejsce na pamiątki.
CO MI NIE PASOWAŁO: Bawełniane ciuchy, które zabrałam na pierwszy daleki wyjazd, do Tajlandii, w wilgotnym klimacie schły całe wieki. Kiedy wychodziłam wieczorami z moimi tajskimi znajomymi czułam się jakoś nie na miejscu w ‘starych’ podróżniczych ciuchach, kiedy wszyscy inni starali się wyglądać ‘lepiej’.
RADA 2: Nie zabieraj za dużo ciuchów, kup coś fajnego na miejscu.
CO MI NIE PASOWAŁO: Nie podobało mi się, że te ‘fajne lokalne ciuchy’ były noszone głównie przez turystów więc od razu każdy tak ubrany wyglądał jak turysta, który właśnie zaczyna wakacje. Poza tym, te fajne, najczęściej kolorowe ciuchy, po powrocie w 99% przypadków okazywały się zbyt swobodne lub hippisowskie na moje codzienne potrzeby.
RADA 3: Kiedy chcesz naprawdę poznać kraj, który odwiedzasz, musisz jechać do małych wiosek albo rozmawiać z biednymi ludźmi.
CO MI NIE PASOWAŁO: To prawda, że odwiedzanie małych wiosek jest inne, mniej turystyczne, miejsca wychodzą „uroczo” na zdjęciach, a rozmawianie z biednymi ludźmi może być poruszajace i otwiera oczy na wiele spraw, z których część z nas sobie często nie zdaje sprawy, a ci ludzie na zdjęciach również wzbudzają zainteresowanie innych. Nie jest to jednak JEDYNE prawdziwe życie.
Mieszkam teraz w mieście, moi przyjaciele są często w jakiś sposób podobni do mnie, nie spędzam czasu wśród bezdomnych, czasami nie mam o czym rozmawiać z ludźmi, których życie jest kompletnie inne od mojego. Głupie jest więc oczekiwanie, że w podróży powinnam rozgladać się za takimi osobami. Dużo lepiej potrafię zrozumieć tych, których życie, marzenia czy oczekiwania są podobne do moich. Już wielokrotnie słyszałam, że w ten sposób, nie wiem co to jest prawdziwe życie i prawdziwi ludzie w krajach, które odwiedzam, ale to trochę tak jakby ktoś chciał powiedzieć, że moje życie w Polsce nie jest prawdziwe.
RADA 4: Nie pakuj dużych rzeczy do plecaka, załóż je na siebie kiedy wsiadasz do samolotu.
CO MI NIE PASOWAŁO: Hm… nigdy nie potrafiłam zrozumiec dlaczego miałabym zakładać na siebie zbyt dużo i chodzić po lotnisku jak ludzik z Michelina, a potem gdzieś wszystko upychać w samolocie skoro mogę wszystko spakować do plecaka, nadać bagaż i zapomniec o tym. Tylko raz musiałam zrobić coś takiego – około 10 lat temu kiedy wracałam z Londynu tanimi liniami, a wcześniej kupiłam zbyt dużo książek więc mów plecak był naprawdę ciężki. To się zdarzyło raz, teraz kupuję ebooki.
RADA 5: Dżinsy zostaw w domu, są ciężkie, długo schną i niewygodnie się w nich podróżuje.
CO MI NIE PASOWAŁO: Dżinsy to dla mnie jedne z najwygodniejszych ubrań, a poza tym czuję się w nich trochę jak w domu, więc poświęcam się i noszę ten dodatkowy ciężar.
RADA 6: Kiedy jedziesz sam/a, bez towarzystwa, zaplanuj wszystko dokładnie.
CO MI NIE PASOWAŁO: To nudne. Najlepsze w samodzielnym podróżowaniu jest to, że nie trzeba planować tylko można podejmować decyzje pod wpływem chwili.
Te rady w moim przypadku się nie sprawdziły, ale przypuszczam, że dla innych mogą być dobre. Tak więc warto posłuchać rad innych, ale bez ślepego ich stosowania, trzeba je zawsze przystosować do siebie.
I, niestety, najczęściej najłatwiej uczyć się na własnych błędach.
A więc… czy ktoś jeszcze nauczył się czegoś na swoich błędach?